"Cała Ostrołęka na Legię" - transparent o takiej treści zawisł niedawno na kładce przy Muzeum Żołnierzy Wyklętych w Ostrołęce. Kibice z naszego miasta znani są ze wspierania Wojskowych. Powodów, dla których warto wybrać się na mecz Legii jest wiele, ale jeden z nich w szczególności sprawia, że kto raz pojawi się na stadionie przy Łazienkowskiej 3, ten ma szansę połknąć legijnego bakcyla.
W czwartkowy wieczór Legia Warszawa przegrała z SSC Napoli 1:4 w meczu Ligi Europy. Choć lider włoskiej Serie A okazał się na boisku zbyt mocny, to kibice, którzy przyjechali na mecz - w tym sporo ostrołęczan - na pewno nie żałowali swojej wizyty przy Ł3. Miejscowi fani stworzyli niesamowitą atmosferę.
Grzegorz z Ostrołęki na mecz przyjechał z kilkuletnim synem. - Chcę mu pokazać, jak wygląda piłkarskie święto - mówi. - Poza tym gramy chyba z jedną z lepszych obecnie drużyn w Europie. Ciekawe, jak zagra Piotr Zieliński - zastanawiał się. Reprezentant Polski, grający w Napoli, pokazał klasę, będąc dyrygentem gry przyjezdnych. Strzelił też bramkę z rzutu karnego, przyczyniając się do wygranej Włochów.
Pytamy, co przyciąga kibiców z Ostrołęki, którzy przemierzają ponad 100 kilometrów, by dopingować warszawską Legię.
- Atmosfera tego stadionu jest niepowtarzalna - Grzegorz odpowiada bez zastanowienia. - Poza tym sam dojazd do Warszawy to dziś zupełnie coś innego, niż kiedyś. Wyjeżdżamy na drogę S8 i jedzie się przyjemnie, nie trzeba stać w żadnych korkach. Warszawa stała się na wyciągnięcie ręki, a to dla takich kibiców, jak my, prawdziwy rarytas - uśmiecha się.
I choć wyniki Legii w tym sezonie pozostawiają wiele do życzenia, to jednak atmosfera trybun pozostaje wciąż tym kluczowym czynnikiem, dla którego warto wybrać się na mecz Legii Warszawa.
Wideo do artykułu:
Komentarze
Haha
Żal oglądać tych pajaców.
Gość
To zle ci sie kojarzy mordeczko
BYŁY PIŁKARZ
LEGIA OBECNIE KOJARZY MI SIĘ Z KIBOLAMI, HANDLEM NARKOTYKAMI I BURDAMI STADIONOWYMI. NIE JADĘ.
Jack
Nie lepiej wykonać 711 telefonów?
Brak możliwości komentowania artykułu po trzech dniach od daty publikacji.