Gala boksu Knockout Boxing Night 19 w Ostrołęce przeszła do historii. Tuż po walce wieczoru, w której "Ostrołęcki Taran" Przemysław Zyśk pokonał Juana Ruiza, rozmawialiśmy z Andrzejem Wasilewskim - założycielem i szefem największej zawodowej grupy w Polsce, czyli Knockout Promotions. Zapraszamy do lektury.
To była pierwsza gala zorganizowana przez Knockout Promotions w Ostrołęce. Jak się podobało?
Powiem szczerze, trzeba pochwalić wszystkich. Mieszkańców Ostrołęki trzeba pochwalić za wspaniały, fantastyczny doping. Dawno nie było eventu bokserskiego, żeby był taki doping. Ja może nie jestem bardzo zdziwiony, ponieważ Przemek Zyśk jest wyjątkowym, sympatycznym, szczerym, porządnym człowiekiem…
To widać, bo kibice za nim jeździli po całej Polsce.
Tak! On to szanuje, docenia, to wszystko współgra. Wyjątkowo ciekawy facet. Szczery, prawdziwy – taki swojak, nie żaden wytwór marketingowy. Nie jestem bardzo zdziwiony i to było bardzo miłe. Po drugie, bardzo fajna współpraca z Urzędem Miasta. Ja myślę, że przekonaliśmy wszystkich oponentów, by takie miasto jak Ostrołęka, mając takiego sportowca, jak Przemek Zyśk, co najmniej raz w roku porządny sport u siebie miało. Przemek jest tego wart, on na to zasługuje. On zawsze mówi o Ostrołęce, o swoich ziomkach.
On marzył o tym, prosił mnie, żebym próbował zrobić galę w Ostrołęce i że może nawet za darmo zaboksować. Chciał być u swoich kibiców. To dziś bardzo rzadkie w sporcie, który się zrobił komercyjny. To rzecz, która mi się bardzo podobała u młodego człowieka – że oczywiście, każdy potrzebuje pieniędzy na rachunki, na małe dziecko, żonę itd., ale ma też inny obszar wartości. To wyjątkowo cenne.
Ja zawsze podkreślam, że Przemek jest chyba jedynym zawodnikiem w naszej grupie, który przez lata pracował zawodowo, łączył te rzeczy, co jest szalenie trudne. Mało kto zdaje sobie sprawę, jak wygląda trening w naszej grupie: to jest dwa razy dziennie, pięć dni w tygodniu plus w sobotę rano. Większość pięściarzy w wolnym czasie odpoczywa, regeneruje siły, a ten młody człowiek, Przemek Zyśk, zapieprzał do roboty i montował anteny satelitarne. To wyjątkowo wartościowy facet. Trochę szkoda, że tak późno zaczął boksować, w 15. czy 16. roku życia…
A jeżeli chodzi o poziom sportowy. Ktoś Pana zaskoczył, rozczarował?
Rozczarowało mnie dziś dwóch pięściarzy. Słabiej zaboksował, zabrakło mu sił, bo nie ambicji, ambicje ma ogromne – Kamil Szeremeta. Zremisował walkę, co jest dla nas bardzo dotkliwe, bo to był jego powrót po dwóch ciężkich, przegranych walkach, ale liczyliśmy na zwycięstwo. Rozczarował mnie także Paweł Stępień, który ma motorycznie ogromne możliwości, ale w tych walkach czasami gdzieś coś zastyga, czegoś brakuje. Musimy chyba o tym porozmawiać wszyscy tak głębiej, mocniej i szczerzej.
Natomiast walka wieczoru, moim zdaniem, bardzo fajna i jestem zachwycony, że Przemek wzniósł się na wyżyny boksu. A w tej walce widziałem bardzo ciekawą rzecz: on ma naprawdę duży zapas. Boksował dziś moim zdaniem niespecjalnie mądrze. Boksował z sercem, boksował na charakterze, natomiast myślę, że może boksować dużo lepiej.
Przemek przed tą walką mówił, że chciałby poważniejszych rywali i takiego dostał. Po walce padło życzenie, że oczekuje jeszcze większych wyzwań. Czy dostanie takie?
Dziś Przemek zdał pierwszy poważny egzamin dojrzałości w boksie zawodowym. Wygrał z przeciwnikiem notowanym niemal dwukrotnie wyżej w statystycznej bazie Boxrecu, ale ta baza ma jednak różną formułę matematyczną, kto z kim wygrał itd. Przemek był bodaj około 120 miejsca przed walką, a jego przeciwnik około 60 czy 70, czyli teoretycznie to dwie klasy różnicy. Zaryzykowaliśmy. Pan prezydent Ostrołęki też mówił: „Panowie, ale jak ma być sport, to poważny sport, a nie jakieś wygłupy”, a wiadomo, że w boksie zawodowym zdarzają się różne walki. Dotrzymaliśmy słowa, ściągnęliśmy pięściarza, oczywiście nie z ekstraklasy światowego boksu, ale zawodnika o niezłym nazwisku, doskonałym rekordzie, znanego z silnego uderzenia, z ilości nokautów i Przemek sobie poradził, wygrał wyraźnie.
Ja w czasie walk bardzo to przeżywam, nie wiem, czy to co widzę, to są moje emocje itd. Sędziowie na szczęście potwierdzili, to co mi się wydawało – że Przemek niewiele rund przegrał, może 2-3 z 10 rund. Bardzo fajna walka i ogromny Przemka sukces, także jego kibiców.
Skoro się tak podobało, to w 2022 roku zobaczymy kolejną galę Knockout Boxing Night w Ostrołęce?
To zależy od kilku rzeczy. Boks zawodowy jest niestety sportem bardzo drogim. I tu nie chodzi o gażę Przemka…
Na pewno ta organizacja, przygotowanie – tu wszystko było na najwyższym poziomie.
To też, ale przede wszystkim przeciwnicy. Jeżeli my ściągamy zawodnika powiedzmy nr 7, 10, 12 z Ameryki Południowej czy z jakiegoś kraju, gdzie nie jest czempionem, ale jest wysoko, to on przyjmuje ofertę walki ryzykownej z jego punktu widzenia, na wyjeździe. Czy jedzie do Niemiec, do Londynu, czy do Polski – to wszystko jedno, to są te same stawki. A ring zupełnie inny.
Zrobiliśmy tu bilety dosyć drogo, od 100 złotych z kawałkiem, w górę, była jakaś pula po 60 zł. Na takie gale w Anglii bilety się zaczynają od 150 funtów, to siedem razy drożej, a przeciwnik kosztuje tyle samo. To jest ta trudność w boksie, ten boks jest trochę za drogi na polskie warunki. Ale bardzo byśmy chcieli wrócić. Ja myślę, że pan prezydent, który bardzo ostrożnie podchodził do tego przedsięwzięcia, miał różne wątpliwości, bardzo ostrożnie z nami negocjował, mam nadzieję, że się przekonał, że raz w roku ten prawdziwy człowiek z Ostrołęki, „Ostrołęcki Taran”, powinien stoczyć walkę wśród swoich kibiców, w swoim domu, na swoim ringu.
Rozmawiał Michał Kowalczyk.
Komentarze
Gość
zrobcie występ jakiejs gwiazdy muzycznej pomiedzy walkami nawet po piosence i ludzie zaplaca wiecej
drut
"bardzo fajna współpraca z UM" te słowa oprawiam w ramkę :) "UM prowadził ostrożne negocjacje" a to jest hit :) na szczęście wszystko się udało! amen
Brak możliwości komentowania artykułu po trzech dniach od daty publikacji.