Kurpik Kadzidło prowadził z MKS-em Ciechanów 3:0 w meczu 1. kolejki ligi okręgowej w sezonie 2024/25. Ale piłka nożna była nieprzewidywalna - 18 minut przed końcem wydawało się, że jest "po meczu", ale z wygranej cieszyli się goście. Za sprawą jednego gracza - Michała Pocieżnickiego.
Mecz zaczął się najlepiej, jak tylko można było dla gospodarzy, bo już w czwartej minucie sędzia Paweł Gwiazda pokazał na środek boiska po tym, jak na listę strzelców wpisał się Szymon Samsel. Do przerwy padła tylko jedna bramka, a zdecydowanie więcej emocji można było zobaczyć po przerwie.
W 57. minucie czerwoną kartkę zobaczył zawodnik gości Jakub Żmijewski, a minutę później bramkę na 2:0 strzelił Konrad Mamiński. Wydawało się, że gospodarzom nic złego się już nie przydarzy, tym brardziej, że w 72. minucie na 3:0 strzelił Szymon Samsel.
I wtedy zaczął się koszmar Kurpika. W 76. i 80. minucie Michał Pocieżnicki strzelił bramki dla zespołu MKS Ciechanów. MKS złapał kontakt, a jakby tego było mało, Pocieżnicki nie zatrzymał się w strzelaniu i bramkami z 84. i 86. minuty zapewnił gościom zwycięstwo. Absolutnie niespodziewane, bo przecież Kurpik miał mecz pod kontrolą, a skończyło się zimnym, a nawet lodowatym, prysznicem.
Kurpik: Łaszczych - Trzciński, Stachelek, Szmigiel, Nicewicz, Pa. Magdaleński (83' Staśkiewicz), Ko. Mamiński, Gołaszewski (89' Antoszewski), Pi. Magdaleński, Zawojek (68' Kr. Mamiński), Samsel (88' A. Stolarczyk).
Komentarze
Kibic
Trzeba było wzmocnić obronę a nie próbować jeszcze strzelać bramki, 3:0 i przewaga jednego zawodnika , 15 min do końca , myślę że trener wyciągnie wnioski i więcej takich błędów nie popełni.
Xxx
Brawo trenerze....może czas uderzyć się w piers i podszkolić do trenowania.
Kurp
Raz jest słońce,a raz deszcz.Ale w piętnaście minut jeden chłop strzela 4 i to grając w osłabieniu to kabaret.Oni nie biegali tylko patrzyli, myśleli że już po meczu.Ale to piłka,czasem nieprzewidywalna tzw.gra błędów.
Gonzo
Brawo trenerze Koczkodan
Brak możliwości komentowania artykułu po trzech dniach od daty publikacji.