Polscy siatkarze pokonali USA 3:2 i są już w półfinale Mistrzostw Świata. Zaczyna się gra o wielką stawkę, a dla mieszkańców Ostrołęki jest ona tym bardziej interesująca, gdyż mamy w drużynie narodowej swojego przedstawiciela. Grzegorz Łomacz staje przed szansą na powtórzenie wielkiego sukcesu.
W fazie grupowej Polacy zmierzyli się z Bułgarią, Meksykiem i USA. W pierwszych dwóch meczach nie stracili nawet seta, z Amerykanami wygrali 3:1 i wyszli z grupy z pierwszego miejsca.
Fazę pucharową biało-czerwoni rozpoczęli od 1/8 finału z Tunezją i pewnej wygranej 3:0. Prawdziwy siatkarski horror obejrzeliśmy wczorajszego wieczora. Polska w meczu ćwierćfinałowym pokonała Amerykanów 3:2. Choć było już 2:0 dla Polski, to jednak rywale zza oceanu zdołali doprowadzić do wyrównania. W tie-breaku wojnę nerwów lepiej rozegrali Polacy. W ostatniej akcji świetnie przyjął Śliwka, Grzegorz Łomacz doskonale wystawił do niego na lewe skrzydło, a przyjmujący atakiem po bloku zakończył mecz.
Oznacza to, że Polacy są już w czwórce Mistrzostw Świata i w półfinale, w sobotę o 18:00 zagrają z Brazylią. W drugim półfinale zobaczymy mecz Włochy-Słowenia. W niedzielę najważniejsze mecze: o 3. miejsce (o 18:00) i finał (o 21:00).
Choć ostrołęczanin jest zmiennikiem Marcina Janusza, to stanowi ważne ogniwo w ekipie trenera Grbicia. Często pojawia się na boisko na podwójną zmianę z atakującym i gdy tylko jest w grze - nie zawodzi. Szczególnie widać jego boiskowe doświadczenie i świetną współpracę ze środkowymi. Krótka rozegrana przez Łomacza to popisowa akcja Polaków, na którą rywale nie mogą znaleźć sposobu.
Dla Łomacza to zapewne ostatnia okazja, by zaistnieć na Mistrzostwach Świata. 1 października rozgrywający rodem z Ostrołęki skończy 35 lat i życzylibyśmy - sobie i jemu - by ten dzień świętował jako podwójny mistrz globu. Ale, póki piłka w grze, skupmy się na kibicowaniu i trzymaniu kciuków. Sobota, godz. 18.00, tego nie można przegapić.
Komentarze
Ada
Pięknie, że Polacy dali łomot jankesom!
Brak możliwości komentowania artykułu po trzech dniach od daty publikacji.