28 października 2022 roku zmarł Roman Wargulewski. To była wiadomość tak samo szokująca, co niespodziewana. Odszedł wtedy człowiek, który był jedną z najbarwniejszych postaci lokalnego biznesu. Warto przypomnieć jego dorobek i zaangażowanie na rzecz lokalnego futbolu.
Roman Wargulewski urodził się w Myszyńcu, wychowywał się w Ostrołęce. Swoją działalność gospodarczą rozpoczął po transformacji ustrojowej w Polsce, zaczynał od handlu z krajami wschodnimi. Jednym z największych interesów, jakie zrobił, było zaopatrzenie całej Łotwy w apteczki pierwszej pomocy. Później zaczął działać w branży meblowej: salon War-Pol w Olszewie-Borkach to uznana marka. Inwestował też w nieruchomości, głośne były m.in. jego transakcje z miastem.
Wargulewski, oprócz działalności biznesowej, był wielkim pasjonatem piłki nożnej. Podobno marzył o własnej drużynie piłkarskiej i nadarzyła się okazja, by to marzenie zrealizować. Zainwestował w ostrołęcką Narew, wyciągając klub na inną półkę finansową. Klub, który z ledwością wiązał koniec z końcem, stał się czwartoligowym krezusem. Dla wielu ostrołęczan to właśnie z tego jest najbardziej znany.
Przed sezonem 2004/05 Narwi nie brakowało problemów finansowych i kadrowych. W klubowej kasie było pusto, zawodnicy szukali sobie nowych klubów i realne stało się widmo najgorszego scenariusza dotyczącego Narwi. W Urzędzie Miasta trwały intensywne rozmowy dotyczące tego, jak można wspomóc Narew. Ówczesny prezydent Ryszard Załuska zebrał osoby, które mogłyby pomóc niebiesko-czerwonym. Właśnie na jednym z takich spotkań Roman Wargulewski zadeklarował: przejmuję Narew.
Jak zapowiedział, tak zrobił. 23 lipca 2004 roku Wargulewski podpisał z prezydentem miasta Ryszardem Załuską umowę o przejęciu czwartoligowej drużyny. Rozpoczął się nowy rozdział pod szyldem War-Polu Narwi. Wargulewski od początku nie ukrywał, jaki jest cel - chciał w Ostrołęce III ligi. Narew była tak ważną dla lokalnej społeczności marką, że Wargulewski swoim wejściem do klubu stał się najbardziej rozpoznawalną postacią w ostrołęckim biznesie. Było głośno o nim i jego inicjatywach. Można by rzec: prezes przez duże P.
Niemal od początku rządów Wargulewskiego w Narwi pojawiło się wiele ciekawych postaci. To za jego czasów w klubie trenerem był były selekcjoner reprezentacji Polski Wojciech Łazarek, były trener Legii Warszawa (nieżyjący już) Krzysztof Etmanowicz, a na boisku w niebiesko-czerwonej koszulce biegali byli reprezentanci Polski Andrzej Jaskot czy Grzegorz Wędzyński. Jednym z pierwszych transferów do Narwi był... zawodnik z Kamerunu.
Przez Narew przewinęło się mnóstwo zawodników z całej Polski, a czas pracy trenerów w Ostrołęce można było podsumować słynnym powiedzeniem wspomnianego już trenera Łazarka: "Życie trenera jest jak tramwaj, jeden wsiada, drugi wysiada. Ja właśnie wysiadam". Wysiadali kolejni, a na przystanku czekał już kolejny trener. I wsiadał, choć wiedział, że w Ostrołęce czeka go gorące krzesło
Zabrakło tylko jednego - spektakularnego sukcesu sportowego. Okazało się bowiem, że...
Era Wargulewskiego w Narwi do dziś jest wspominana pod tym hasłem. Choć Narew była finansową potęgą w IV lidze, to w sezonie 2004/05 zajęła trzecie miejsce (za Dolcanem Ząbki i GLKS Nadarzyn). Sezon później szło dobrze, ale o wszystkim zaważyła kiepska końcówka: remis w derbach Ostrołęki z Koroną 0:0, wyjazdowa porażka z Nadarzynem 0:3 i sensacyjna porażka 1:2 z Podlasiem Sokołów Podlaski. Narew skończyła sezon na 2. miejscu, 4 punkty za Nadnarwianką Pułtusk. I mogła mieć pretensje tylko do siebie, bo w całym sezonie zaliczyła aż 11 remisów, w tym 7 na wyjeździe. Największym sukcesem w czasie, gdy prezesem Narwi był Roman Wargulewski, była gra w nowej III lidze (dalej czwarty poziom ligowy). W 2009 roku prezes zrezygnował.
Roman Wargulewski nie szczędził klubowi funduszy. Gdy przejął Narew, stwierdził, że to ruch marketingowy, a koszty, jakie poniesie zapewne nie byłyby wyższe niż wydałby na tradycyjną reklamę. Miłość do piłki była jednak tak duża, że inwestowane w futbol kwoty rosły w szybkim tempie. Czy ktokolwiek jest w stanie policzyć, ile pieniędzy zainwestował w ostrołęcki futbol Roman Wargulewski? W zakulisowych rozmowach padały różne kwoty, mówiło się nawet o trzech milionach złotych. Do tego dochodzą jeszcze rzeczy niepoliczalne: jak radość dana kibicom. Narew była swego czasu faworytem IV ligi i dla kibiców było to ciekawe uczucie.
O tym, z jakim rozmachem działał Roman Wargulewski, niech świadczy fakt planowania inwestycji, do której finalnie jednak nie doszło. Wargulewski w kwietniu 2005 r. złożył miastu Ostrołęka ofertę zakupu boiska piłkarskiego znajdującego się przy ul. Partyzantów w Wojciechowicach. Chciał pobudować tam profesjonalny stadion piłkarski z podgrzewaną murawą, zadaszonymi trybunami. Pomysł sprzedania War-Polowi obiektu przy Partyzantów popierali kibice Narwi, lecz znalazło się też grono przeciwników (głównie inne kluby). Ostatecznie Wargulewski z pomysłu zrezygnował i zrobił to w swoim stylu: wychodząc z komisji sportu, która miała głosować nad tym pomysłem.
Nie ma wątpliwości, że pożegnać przychodzi bardzo ciekawą postać. Dla niektórych może niejednoznaczną, ale z pewnością barwną, żyjącą intensywnie. Do historii, jako jedna z najciekawszych piłkarskich anegdot, przeszła... pogoń za sędzią meczu z Legionovią Legionowo, który w ostatniej minucie nie uznał bramki dla Narwi. Wargulewskiemu puściły nerwy i sprawdził wtedy, jaki czas sędzia wykręca "na setkę". Gdy policja zatrzymała prezesa, a następnie wypuściła z radiowozu, przywitały go owacje, kibiców miał po swojej stronie. Za ekscesy odpowiedział przed sądem i skarżył się później, że został zbyt surowo potraktowany.
Po pamiętnym meczu z Legionovią, ówczesny zarząd klubu wystosował pismo w obronie prezesa. Napisano w nim: "Prezes klubu War-Pol Narew jest człowiekiem, który bezgranicznie oddał duszę swemu przedsięwzięciu". Z tym nie wypada się nie zgodzić.
Roman Wargulewski zmarł 28 października 2022 r. w wieku 56 lat.