Aktualni medaliści Mistrzostw Polski seniorów w boksie nie mogą skupić się na spokojnych treningach, a to wszystko przez zamieszanie związane z ich przynależnością klubową. Pięściarze pochodzący z Ostrołęki chcą odejść do warszawskiego Knock Out Gym, lecz transfer jest transakcją niezwykle skomplikowaną.
Ostrołęczanie Marek Pietruczuk i Przemysław Zyśk to tegoroczni medaliści Mistrzostw Polski seniorów w boksie. Pierwszy z nich zdobył brąz w kategorii 56 kg, drugi – srebro w wadze do 69 kg. Obaj od dłuższego czasu przebywają w Warszawie, gdzie trenują pod okiem Łukasza Malinowskiego z Knock Out Gym. Wychowankowie Victorii Ostrołęka do tej pory pozostawali pięściarzami ostrołęckiego klubu, lecz sami zdecydowali o tym, że przygodę z boksem chcą kontynuować w stolicy. Tu jednak zaczyna się przepychanka o zawodników – kluby z Ostrołęki i Warszawy na dzień dzisiejszy mają takie samo zdanie…
Mówią zgodnie – „Oni są nasi”
Marek Pietruczuk nie ukrywa rozczarowania obecną sytuacją, ponieważ nie może skupić się na treningach i mocno przeżywa zamieszanie, związane ze zmianą przez niego barw klubowych. Prezesi obu klubów twierdzą, że jest on ich zawodnikiem, natomiast sam pięściarz nie pozostawia wątpliwości – chce definitywnie odejść do Warszawy, gdzie trenuje i mieszka już od dwóch lat.
- Moje przeniesienie do KnockOut Gym było zaplanowane od dawna po rozmowie z trenerem Mieczysławem Mierzejewskim. Zawsze mówiłem, że jak trener odejdzie to ja również zmienię klub, bo bez sensu jest zostawać z trenerem, którego w ogóle nie znam. Po drugie, muszę z czegoś żyć, a w Warszawie mam świetne warunki do boksowania. Chcę walczyć dalej, ale nowy zarząd Victorii blokuje mój rozwój – twierdzi młody ostrołęcki bokser.
Co na to prezesi obu zainteresowanych klubów? Prezes Victorii Ostrołęka, sprawujący tę funkcję od 2014 roku, twierdzi, że Marek może odejść do Warszawy, lecz sprawa musi zostać załatwiona do końca i Victorii należy się gratyfikacja za wyszkolenie tak znakomitych bokserów.
- Chłopaki są obecnie zawodnikami Victorii – mówi Bogusław Mierzejewski - Nikomu nie zabraniam odejść, ale w tym wypadku jest inna sprawa. Marek Pietruczuk i Przemek Zyśk to doświadczeni zawodnicy Victorii, na których również miasto łożyło przez lata spore sumy na stypendia. Za odejście takich zawodników należy się gratyfikacja, niekoniecznie w formie finansowej, ale na przykład w formie sprzętu. To są medaliści Mistrzostw Polski, każdy by chciał założyć sobie klub i ściągać najlepszych za darmo, ale to nie jest możliwe. Nikt chłopaków na siłę nie trzyma, ja w Ostrowi Mazowieckiej wychowałem wielu medalistów Mistrzostw Polski i odchodzili oni później do innych klubów, lecz za wynagrodzeniem. Marek wymyślił sobie, że klub nic za niego nie dostanie. Dla mnie to nieeleganckie – dodaje.
Zupełnie inne zdanie ma Łukasz Malinowski z Knock Out Gym Warszawa. Według niego, to Victoria gra nieczysto, blokując transfer klubowy obu pięściarzy. Prezes i trener warszawskiego klubu przypomina o zapisach regulaminowych Polskiego Związku Bokserskiego.
- Licencje zostały już wydane i nasz klub spełnił wymagania. Chłopcy wypowiedzieli członkostwo w Victorii i po okresie karencji przechodzą do nas. Przeszło to formalną procedurę, a regulamin jest taki sam dla wszystkich, niezależnie od tego czy jest to mistrz Polski czy inny pięściarz. Nowy zarząd Victorii próbuje zaszkodzić zawodnikom różnymi pismami. Jest to walka o wynagrodzenie, ktoś po prostu liczy na spore pieniądze. Marek Pietruczuk i Przemysław Zyśk są obecnie zawodnikami Knock Out Gym Warszawa – mówi.
Skoro obaj prezesi i trenerzy twierdzą, że Pietruczuk oraz Zyśk to zawodnicy ich klubów to jaka w takim razie jest prawda? Dotarliśmy do zaświadczenia Polskiego Związku Bokserskiego, z którego wynika, że 16 września pięściarze byli reprezentantami UMKS Victoria Ostrołęka. Nie wiadomo jednak jak długo utrzyma się taki stan rzeczy.
Liczy się też głos legendy
W tego typu przypadkach nie wypada nie zapytać również o zdanie wybitnego trenera boksu z naszego miasta Mieczysława Mierzejewskiego. W zeszłym roku odszedł on na emeryturę, ale wciąż trwa w pamięci wielu pięściarzy i kibiców. Prawdziwa legenda – przez wielu nazywany „ostrołęckim Papą Stammem” – to nie tylko trener wielu medalistów Mistrzostw Polski, ale także wychowawca, za sprawą którego wielu młodych chłopców wyszło na życiową prostą. O klasie Mieczysława Mierzejewskiego świadczy fakt, iż przez 36 lat pracy zyskał ogromny szacunek swoich podopiecznych. Wielu z nich mówi, że trener Mietek był dla nich jak ojciec. Co szkoleniowiec sądzi o zamieszaniu związanym z klubową przynależnością swoich wychowanków?
- Nie ma szans utrzymać tu chłopaków, to są zawodnicy reprezentacji Polski seniorów. Są związani ze mną, pomagałem im przez wiele lat, także finansowo, ale też w codziennych sprawach, m.in. chodziłem na wywiadówki. Na pewno Marek i Przemek są dumni ze swojego pochodzenia i zawsze reprezentować będą Ostrołękę, ale w Warszawie mają warunki na utrzymanie się. Trenują tam już półtora roku, oprócz tego mają pracę – wylicza trener Mieczysław Mierzejewski i przy tej okazji wspomina wychowanków, którym przez brak sponsorów w Ostrołęce nie udało się zrobić wielkiej kariery - Wielu było takich zawodników przez lata, którzy nie zrobili kariery przez brak pieniędzy w Ostrołęce. W przypadku Rafała Sodóra załatwiałem co mogłem, ale nie udało się zebrać funduszy, a był to bokser, który mógł pojechać na Olimpiadę. Kiedyś był inny boks, teraz niestety liczą się pieniądze. Mój syn Bogusław też ma rację, ale tak naprawdę to z czego prezes KnockOutu ma zapłacić za tych chłopaków? – pyta trener.
Jak widać, sytuacja jest niezwykle złożona. Obaj prezesi nie doszli jeszcze do kompromisu co niekoniecznie dobrze wpływa na obu pięściarzy, bo zdecydowanie lepiej byłoby gdyby mogli oni skupić się wyłącznie na treningach. Liczymy na to, że już wkrótce sprawa zostanie rozwiązana pozytywnie dla dalszego rozwoju bokserów, którzy należą przecież do krajowej czołówki w swoich kategoriach wagowych. Szczęśliwy koniec potrzebny jest tym bardziej, że trener Mieczysław Mierzejewski ma jeszcze jedno marzenie…
- Udało mi się wychować wielu medalistów Mistrzostw Polski, ale nigdy olimpijczyka i dlatego odszedłem na emeryturę. Chciałbym jednak jeszcze kiedyś zobaczyć ostrołęckiego pięściarza na Olimpiadzie – kończy.