Cóż więcej można napisać o Arkadiuszu Gołasiu? Znów przychodzi ten smutny dzień, w którym uświadamiamy sobie, że minął kolejny rok spędzony bez człowieka, który w wielu z nas zaszczepił siatkarską pasję. Bez chłopaka z sąsiedztwa, który odniósł sportowy sukces. Nie ma go z nami już 18 lat.
Tego dnia w 2005 roku niebo nad Ostrołęką płakało, płakaliśmy i my. Choć od feralnego 16 września minęło już sporo czasu i o Arkadiuszu Gołasiu napisano już praktycznie wszystko, włącznie ze znakomitą książką, to na pytanie "dlaczego?" do dziś nie znamy odpowiedzi.
Nagła śmierć Arkadiusza Gołasia była ogromną stratą dla polskiego sportu. Był on jednym z najzdolniejszych zawodników swojego pokolenia i miał przed sobą wielką przyszłość. Do dziś jest wspominany jako jeden z największych talentów w historii polskiej siatkówki. Ale dla nas, ostrołęczan, był i jest po prostu jednym z nas.
Arkadiusz Gołaś to jedna z tych postaci, która obudziła w ostrołęczanach siatkarską pasję. Na początku XXI wieku sukces jednego z nas, chłopaka z Ostrołęki, był czymś, co budowało sportową tożsamość miasta. Mecze reprezentacji Polski w siatkówce nie były dla nas tylko zwykłym sportowym widowiskiem. Wypatrywaliśmy numeru 16 - bo był nasz.
Dla takiego miasta, jak Ostrołęka, fakt posiadania sportowego ambasadora, który założy biało-czerwoną koszulkę, pojedzie na igrzyska olimpijskie, zagra na najważniejszych światowych arenach, to wartość bezcenna.
Arek był pierwszy - przetarł szlak i pokazał młodzieży, że warto mieć marzenia. Że można odbijać piłkę przy Hallera, a parę lat później pojechać do Aten na olimpijską rywalizację. Że kolega ze szkolnego korytarza może po chwili być mistrzem, biorąc szturmem najlepszą na świecie ligę włoską i zasługując na kontrakt od wielkiego klubu.
Arkadiusz Gołaś zapisał się w historii Ostrołęki na wielu płaszczyznach, ale niezwykła była ta nadzieja, jaką dawał młodym zawodnikom - że wszystko przed nimi. Każdy chciał być jak Arek. Pierwszy ostrołęczanin na tak wysokim siatkarskim poziomie, reprezentant Polski, olimpijczyk, wzór do naśladowania także jako człowiek, uosobienie sportowego sukcesu. Aż przyszedł ten 16 września… Nie tak miało być!
Pozostała tylko pamięć. W Ostrołęce kolejne pokolenia dowiadują się, kim był Arkadiusz Gołaś.
W turnieju, który rozegrano w jego macierzystej szkole, w sali, gdzie rozpoczął przygodę z siatkówką, zagrała młodzież, która nie ma prawa pamiętać Arka z boiska. Gdy święcił triumfy, ich nie było na świecie. Ale ci młodzi ludzie wiedzą, że mogą mieć go za wzór. W Ostrołęce nie zmarnowaliśmy dziedzictwa, jakie pozostawił po sobie Arkadiusz Gołaś. To budujące.
W tym roku rocznica 16 września jest w pewnym sensie wyjątkowa: o godzinie 21:00 reprezentacja Polski (z ostrołęczaninem Grzegorzem Łomaczem w składzie!) zagra w finale Mistrzostw Europy z Włochami.
Pamiętamy chwile wzruszenia z 2006 roku, kiedy to biało-czerwoni, świeżo upieczeni wicemistrzowie świata, weszli na podium w koszulkach z „szesnastką”. Zagrali wówczas dla swojego kolegi z drużyny. On był jednym z nich.
Dziś gra już nowe pokolenie. Wierzymy, że wygrają - w końcu z góry będą mieli ogromne wsparcie... Arku, prowadź!
Komentarze
e
Pamiętamy.
Gv
Wygramy dziś. Arek nas poprowadzi...
Ostrołęki tarpan
No żebyś się nie zdziwił jak was poprowadzi
tępiciel lemingów
https://przegladsportowy.onet.pl/siatkowka/tragedi a-zabrala-polska-gwiazde-dostal-ksywe-bestia-na-os tatnim-zgrupowaniu/rhmmnvk
"Arek rósł bardzo szybko, a w VIII klasie miał już 190 cm wzrostu. Tata mierzył go przy futrynie drzwi i widać było jak, zaznaczone na niej kreski przesuwają się w górę o kolejne centymetry. – Spodnie, które na wiosnę były dobre, jesienią już miał za krótkie – mówi pan Tomasz Gołaś"
Brak możliwości komentowania artykułu po trzech dniach od daty publikacji.