Jedenaście elektryzujących walk. Kurpiowskie K1 wróciło do Ostrołęki w absolutnie najlepszym wydaniu. Oto nasza relacja ze wszystkich walk Kurpiowskiej Kuźni Mistrzów 2024. Zobaczcie zdjęcia i wideo, przeczytajcie co działo się w ringu w hali im. A. Gołasia.
Walka amatorska dwóch młodych zawodników toczyła się w formule low kick. Mikołaj Piersa to kolejny zawodnik z klanu Piersów, który stanął w ringu na Kuźni. Uściski od mamy i... można było zacząć pojedynek inaugurujący kuźnię.
Obaj zawodnicy zaczęli dość dynamicznie, Kryszkiewicz próbował przejmować inicjatywę, ale Mikołaj nie dawał za wygraną i bił kombinacjami. W wysokim tempie widać było cały repertuar ciosów. Zawodnik Kraken Fight próbował kopnięcia po wyskoku, ale ostatni akcent pierwszej rundy zaliczył Piersa, uderzając pięknym prawym ciosem. Drugą rundę Piersa zaczął od mocnego low kicka, który jest znakiem firmowym zawodników Fight Academy. Tym razem inicjatywę miał Mikołaj, idąc w tej rundzie zdecydowanie do przodu, Oliwier musiał wrzucić bieg wsteczny. Pod koniec rundy Kryszkiewicz spróbował zamknąć w narożniku ostrołęczanina, ale Piersa sprytnie uciekł i jeszcze zaznaczył końcówkę kopnięciami.
Trzecia runda zaczęła się ostro, od świetnych kopnięć Piersy. Kryszkiewicz nie odpuszczał i wszedł w wymianę, dzięki czemu kibice mogli być zadowoleni z wysokiego poziomu walki. Po trzech rundach sędziowie mieli ciężkie zadanie, ale ostatecznie wskazali wygranego i był to, ku uciesze gospodarzy, reprezentant gospodarzy.
Walka zaczęła się niezwykle mocno! Kornel Dębowski ruszył na rywala z niezwykłą mocą, zasypując go ciosami. Obaj zawodnicy nie oszczędzali się, wyprowadzajac mocne bomby. Kornel Dębowski miał inicjatywę, trafiając częściej. Z publiczności padało pytanie: - Ciekawe, jak długo wytrzymają takie tempo...
Ale wytrzymali! Już w pierwszej odsłonie pojawiła się krew pod nosem jednego z zawodników. Druga runda także nie zawiodła, a ciosy padały naprawdę często. W połowie rundy Dębowski huknął potężnie prawym zamachowym, a kibice zareagowali owacjami. Wądołowski wytrzymał napór i szybko wrócił do mocnego tempa pojedynku. W trzeciej rundzie Dębowski ponownie tuż po gongu ruszył na rywala, a w kolejnych minutach kibice z zapartym tchem mogli śledzić wymiany. Sędziowie punktowali walkę na korzyść zawodnika gospodarzy - Kornel Dębowski zszedł jako zwycięzca!
Gumieniak i Jelito zaczęli bardzo dynamicznie, ale takiego przebiegu walki można było się spodziewać w tej kategorii wagowej. Filigranowi zawodnicy pokazali, że duch walki jest w nim ogromny. Inicjatywę przejął Jakub Gumieniak z Palestry Warszawa, nie szczędząc także kolan. Jelito był wyraźnie zaskoczony naporem przeciwnika, a zawodnik Palestry - mistrz Polski w boksie tajskim - pokazywał naprawdę szeroki repertuar ciosów. Pierwsza runda była zdecydowanie dla warszawiaka.
Gumieniak w drugiej rundzie rozochocił się, widząc, że kolana wchodzą i... wylądował na macie ringu po dobrej technice obronnej Dawida. Jakub nie przejął się tym jednak, bo i tak posiadał inicjatywę. W trzeciej odsłonie Jelito przeprowadził znakomitą akcję bokserską, co spotkało się z entuzjazmem publiczności. Mimo, że zawodnik gospodarzy był spychany do defensywy, to do końca zostawał w grze. I za to należy się szacunek. Twarda, męska walka, a młodzi zawodnicy pokazali moc. Ostatecznie zwycięstwo pojechało do Warszawy!
Choć w tym pojedynku nie walczyli zawodnicy z Ostrołęki, to wzmógł się mocny doping za sprawą kibiców obu zawodników. - Tylko zwycięstwo! - śpiewali jedni, a drudzy w tym czasie podkręcali tempo w okrzykach.
W pierwszej rundzie mieliśmy sporo chaosu - obaj zawodnicy co prawda wyprowadzali sporo ciosów, ale mało dochodziło celu, sporo było też przepychania i... przerywania walki za sprawą ochraniaczy. Pod koniec pierwszej rundy Banaszek trafił mocno i wydawało się, że zawodnik z Ostrowi ma spore problemy. Na przerwę schodził ciężko oddychając. W drugiej rundzie Banaszek również miał inicjatywę - trafiał częściej i celniej, a Krupiński miał ostatnią rundę, by odwrócić losy walki. W trzeciej odsłonie Krupiński wrócił do walki, ale w perspektywie całej walki lepszy był Antoni, który po ogłoszeniu werdyktu pokazał kibicom "L"-kę na palcach.
Była to pierwsza walka półzawodowa na tej gali. Dawid Modzelewski walczył przy wielkim dopingu miejscowej publiki i z herbem Narwi Ostrołęka na plecach. Dawid Modzelewski odpłacił się kibicom fenomenalną postawą, robiąc ekspresową robotę. Trafił Puławskiego kapitalnym ciosem, po czym zawodnik z Wyszkowa padł na matę i ledwie się podniósł. Dwa kolejne liczenia sprawiły, że Dawid Modzelewski szybko wygrał przez TKO w pierwszej rundzie! Szybka walka, mocne grzmoty - to była kurpiowska bitka w najlepszym wydaniu.
Tym razem faworytem miejscowym kibiców był Bartek Zapadka, który zaczął walkę od dobrego front kicku. - Hej, Bartek, jesteśmy z Tobą - dopingowali kibice.
Zapadka popisał się kolejną dobrą akcją, spychając Bąka do defensywy. Pod koniec rundy Sebastian wrócił do gry, bijąc serię ciosów. Drugą odsłonę Zapadka zaczął od wysokiego kopnięcia, a niestrudzeni kibice śpiewali: - Jedziesz, Bartek, jedziesz!
I Bartek jechał, mając w tym pojedynku zdecydowaną przewagę. Bąk pruł powietrze ciosami, lecz nie ciosy nie miały szans dochodzić do szczęki dobrze dysponowanego Zapadki. Zawodnik z Ostrołęki był czujny w obronie, aktywny w ofensywie i oczywiście wygrał zdecydowanie.
Już w pierwszej rundzie Warzywoda zaskoczył Drężka, trafiając czysto na brodę. Podopieczny Daniela Zaręby i Pawła Skuzy mocno rozpoczął ostrłęckie derby, a później także nie próżnował, raz po raz trafiając ciosami z prawej ręki. W drugiej rundzie Drężek zabrał się za odrabianie strat, ruszając na przeciwnika, ale Warzywoda wciąż trafiał mocnymi ciosami.
I w końcu trzecia runda. Drężek próbował kopać, Warzywoda wciąż stawiał na ciosy bokserskie. Drężek wiedział, że przegrywa tę walkę, więc ruszył na maksa, szukając nokautu. Drężęk zaczął trafiać częściej, a kibicom impowała niesamowita wydolność obu zawodników. Zawodnicy ruszyli va banque, wymieniając mocne bomby. Ostrołęckie derby nie zawiodły, a sędziowie jako zwycięzcę wskazali Warzywodę. W tej walce było wszystko, a przede wszystkim wielkie serce!
Kolejka walka na Kuźni rozpoczęła się fenomenalnie. Obaj zawodnicy rozpuścili pięści i zapewnili kibicom sporo emocji. Wiktor Dmochowski mógł liczyć na wsparcie publiki i drugą rundę także zaczął mocno. Ale Zdunek również trafił mocno i rozciął policzek Dmochowskiemu, przez co interweniowali ratownicy. Niestety, nie wyglądało to dobrze i z powodu kontuzji zawodnika z Ostrołęki sędzia musiał przerwać walkę.
Dominik Gręda walczył przed własną publicznością i oczywiście przy wielkim dopingu publiki. Ostrołęczanin od razu przejął inicjatywę, trafiając Farnika zarówno ciosami, jak i middle kickami. W końcówce Farnik znalazł się w opałach, a Dominik mógł być zadowolony z dobrej roboty. W drugiej rundzie Gręda dalej kontrolował walkę, nie nie pozwalają rozkręcić się swojemu oponentowi. I trzecia runda wyglądała podobnie. Cios, kopnięcie - wszystko celne, Gręda punktował, aż miło. W końcu między zawodnikami zaiskrzyło, dzięki czemu obaj zaprezentowali pełen repertuar umiejętności. Świetna walka i do tego wygrana przez Dominika!
- To jeszcze nie jest wszystko, pokażę swój pełny potencjał. Obiecuję, że jeszcze o mnie usłyszycie - powiedział po walce Gręda.
Co-main event Kurpiowskiej Kuźni Mistrzów nie zawiódł. Świętujący osiemnastkę Marcel Piersa zmierzył się z wymagającym rywalem z Ostrowi Mazowieckiej. Pierwsza runda była rozpoznawcza, a w drugiej rundzie się zaczęło, było dużo ciosów, dużo kopnięć i efektowne akcje. W trzeciej rundzie Marcel Piersa uderzał niezwykle mocno, po jednej z serii zawodnikowi z Ostrowi wypadła szczęka. Publika aż podniosła się z miejsc, gdy Marcel ruszył latającym kolanem, a kolejne ciosy dochodziły celu. To była absolutnie kapitalna walka!
Walka wieczoru przyniosła niesamowite emocje. Łasiewicki zaczął spokojnie, ale później wrzucił od razu piąty bieg, doprowadzając do liczenia Prymasa. Warto podkreślić, że Karol toczył walkę w wyższej kategorii wagowej niż zazwyczaj, a mimo to zaskoczył swojego przeciwnika. Druga runda zaczęła się od poślizgnięcia Kevina, ale później zawodnik KickBoxing Club Poprawa kopał niezwykle mocno. Nic to jednak nie dało, bo Prymas za chwilę znów był liczony po potężnym ciosie Łaziewickiego. I w końcu kolano na splot, trzecie liczenie Kevina Prymasa i Łasiewicki był bliski wygranej. W końcu czwarty raz Łasiewicki posłał rywala na deski, kończąc walkę technicznym nokautem. Bohater gospodarzy triumfował zasłużenie.
Przeprowadzone zostały również licytacje charytatywne na rzecz Michała. Uczestnicy gali byli niezwykle hojni i wylicytowali:
Komentarze
Iwo
Strasznie głupi i "prymitywny" sport
On
Po co tyle tych artykułów o sporcie, nikogo to nie interesuje
Barbara
Obejrzałam filmiki i dochodzę do wniosku, że dopóki zadawanie bólu, metodyczne, wyćwiczone, by zadowolić żądną oglądania tego publiczność, będzie trwało, będą na świecie i wojny - przedłużenie tych "zabaw" w okrucieństwo... Jeśli ci zawodnicy np. zostaną ochroniarzami, ale tymi przyzwoitymi, to tylko to może usprawiedliwić taki "sport". Pozdrawiam.
taka prawda
dokładnie tak jak piszą powyżej, wstyd że samorząd ostrołęki promuje za publiczne pieniądze taki pseudo-sport. Połowa z tych zawodników później bedzie czerpać korzysci z tych umiejętności w swojej ,,pracy zawodowej'' , a przekona się o tym nie jeden spokojny obywatel idący na zabawę czy dyskoteke
On
Na front ich wysłać jako najemników przynajmniej państwo by jakieś zyski czerpało z nich a tak to jeszcze będzie utrzymywać nie jednego z nich przez kilkanaście lat w zakładzie karnym
Rem
Nawalanie się gości pomiędzy sobą ma być sportem - tragedia. Wracamy do czasów igrzysk rzymskich , jeszcze niech tłum krzyczy żeby się zabijali wzajemnie.. Te wszystkie gale to są jakieś porąbane widowiska. Co w tym sportowego jak jeden drugiemu oklepie przysłowiową miskę. A instytucje, firmy czy ludzie, którzy promują, bądź sponsorują takie wydarzenia, niech przemyślą co w oczach znacznej części społeczeństwa sobą reprezentują i w jak negatywny sposób są postrzegani. Prestiżu i szacunku, którego pewnie by oczekiwali te działania nie przyniosą.
...
zdrówka w przyszłości życzę
Bartek
Tak czytam te jęczenie miękkich ludzi, że sporty walki są peee bo przemoc. Jestem mocno zdziwiony bo bardzo rzadko można było trafić na takie komentarze jeszcze kilka lat temu, społeczeństwo robi się coraz bardziej słabe. Ludzie piszący takie komentarze widzą tylko obijanie się po mordzie a nie mają pojęcia jak ten sport zmienia wartości w życiu. Dyscyplina, wyrzeczenia, sprawność fizyczna na wysokim poziomie, to trzeba cenić a nie negować bo wojna za rogiem a zawodnicy sportów walki mogą być skuteczniejsi od wojskowych.
Whh
Czytając te komentarze wyżej, to Ostrołęka właśnie dokonała odwiertu jest chodzi o zacofanie umysłowe. Jak nie rozumiecie pasji sportu to zamilczcie na kanapie z butlą i kebabem w ręku
Do whh
A ty z kutasem w dupie
Fan
Żenada," OSTROŁĘCKI TARAN" zniszczył by ich doszczętnie jedną rękom
Brak możliwości komentowania artykułu po trzech dniach od daty publikacji.