Ostrołęczanin Marek Pietruczuk zakończył współpracę z bokserską reprezentacją Rafako Hussars Poland, występującą w światowej lidze WSB. Jak informuje manager kadry, wychowanek Victorii Ostrołęka został wyrzucony z drużyny z powodów dyscyplinarnych. Niespełna 21-letni bokser odpiera zarzuty, twierdząc, że nie zrobił nic złego.
„Kadra narodowa to nie biuro podróży”
Ostrołęczanin, walczący w kategorii do 56 kilogramów, stoczył w tym sezonie dwa pojedynki ligowe – w Portoryko i Wenezueli. Oba pojedynki zakończyły się porażkami zawodnika Victorii, lecz starcie w Caracas stało już na wysokim poziomie i widać było, że Pietruczuk starał się ze wszystkich sił o jak najlepszy wynik. Inne zdanie na ten temat ma szef drużyny Rafako Hussars Poland.
- Marek pojechał do Wenezueli, bo to fajna wycieczka. To żałosne, gdy bokser po przegranej walce uważa, że wszystko jest w porządku i cieszy się z zabawy nad basenem. Już w Wenezueli mówił na lewo i prawo, że nie zamierza jechać do Kazachstanu i niech jedzie tam Sylwek Kozłowski. Tylko kwestią czasu było wyszukanie wymówki. Kadra narodowa to nie biuro podróży – mówi Jarosław Kołkowski, manager Rafako Hussars Poland, w rozmowie z naszym portalem.
To właśnie odmowa wyjazdu na mecz do Kazachstanu była głównym powodem rozstania się Pietruczuka z Husarią. Jarosław Kołkowski twierdzi, że ostrołęczanin miał sześciokilogramową nadwagę, co uniemożliwiało mu przygotowanie się do najbliższej walki. Marek Pietruczuk odpiera zarzuty, mówiąc, że przyczyną odmowy wyjazdu do Kazachstanu była kontuzja ścięgna Achillesa.
Słowo przeciwko słowu
- Oświadczam, iż moja rezygnacja z wyjazdu na mecz ligi WSB do Kazachstanu, który odbył się w dniu 14 marca była spowodowana, odnowioną kontuzją ścięgna Achillesa. Nieprawdziwe są wszelkie informacje rozpowszechniane przez kierownictwo Hussars Poland jakobym miał bezpodstawnie odmówić wyjazdu na walkę – rozpoczyna swoje oficjalne oświadczenie do mediów Marek Pietruczuk.
Manager kadry twierdzi jednak, że Pietruczuk nie miał żadnego powodu do tego by odmówić wyjazdu do Kazachstanu na walkę z Meirbolatem Toitovem. Mało tego, jeden z szefów Husarii oskarża ostrołęczanina o symulowanie kontuzji.
- Wspominał też o kontuzji, ale mówiąc wprost: uważam, że symulował. Nie był to zresztą pierwszy raz. W ubiegłym sezonie zachował się podobnie, bo jego trener klubowy obawiał się skutków walki WSB, której termin był blisko Mistrzostw Polski. Żadnych wyników badań nie przedstawił – nie daje za wygraną Kołkowski.
„Badania musiałem zrobić prywatnie”
Okazuje się jednak, że Marek Pietruczuk nie musiał przedstawiać wyników badań, gdyż to właśnie działacze kadry narodowej powinni zapewnić mu opiekę medyczną. Jak twierdzi bokser, wcale jej nie zapewnili, wiedząc o tym jakie skutki może mieć groźny uraz ścięgna Achillesa. Oskarżenia o symulowanie kontuzji wydają się więc postawione zdecydowanie na wyrost. Aby móc tak powiedzieć, należało przede wszystkim przebadać zawodnika.
- Zgodnie z podpisanym, przeze mnie kontraktem z Stand4Them powinienem mieć zapewnioną opiekę medyczną przez cały okres trwania kontraktu z Hussars Poland tymczasem, ani podczas pierwszej kontuzji ścięgna Achillesa, ani przy jej obecnym odnowieniu nie miałem żadnej wizyty lekarskiej, która pozwoliłaby określić stopień i natężenie kontuzji oraz podjąć odpowiednie jej leczenie – stwierdza Pietruczuk.
Bokser znad Narwi dopiero po rozwiązaniu umowy udał się na badania, które wykazały uraz ścięgna Achillesa i potwierdziły jego przypuszczenia o tym, że konieczna jest dłuższa przerwa w treningach.
- Kontuzja, której nabawiłem się podczas treningów w Hussars Poland, powinna mnie wykluczyć z treningów na co najmniej dwa tygodnie o czym dowiedziałem się dopiero podczas zrobionych przeze mnie prywatnie badań już po rozwiązaniu ze mną umowy, kiedy wróciłem do domu, a rehabilitacja, której ponoszę obecnie koszty powinna mieć miejsce dwa miesiące wcześniej – dodaje Marek.
Jest rozgoryczenie, będzie zgoda?
Niespełna 21-letni wychowanek Victorii Ostrołęka jest rozgoryczony postawą władz Hussars Poland. Wielokrotny Mistrz Polski twierdzi, że naruszyli oni jego dobre imię, na które pracował przez lata występów na ringach polskich i zagranicznych.
- Jeżeli kierownictwo i sztab trenerski Hussars, nie mają sobie nic do zarzucenia, proszę o upublicznienie wszystkich moich badań lekarskich od czasu zgłoszenia przeze mnie kontuzji po raz pierwszy. Jest mi niezmiernie przykro, iż moje dotychczasowe pełne zaangażowanie w treningi Husarii zostało przerwane w taki sposób a ja sam oskarżany o symulowanie kontuzji i butę jaką by było "wybieranie sobie, w których meczach mi się chce, a w których mi się nie chce wystąpić" – mówi Marek Pietruczuk, podkreślając, że boks to jego sposób na życie i nie mógłby postąpić właśnie w ten sposób, o jakim mówią szefowie kadry - Nie mogę pozwolić na to by takimi pomówieniami niszczono moje dobre imię, na które pracowałem przez swoją całą dotychczasową karierę pięściarską i sugerowano, iż stchórzyłem przed walką. Boks to całe moje życie i to z nim wiążę swoją przyszłość więc gdyby wszystkie te oskarżenia były prawdziwe byłbym co najmniej niepoważny.
Na koniec pozostaje więc zadać sobie pytanie: co dalej z karierą Marka Pietruczuka? Wiemy, że w barwach Rafako Hussars Poland już go nie zobaczymy, chociaż ostrołęcki pięściarz ma nadzieję na to, że dojdzie do zgody i będzie mu jeszcze dane współpracować z kadrą.
- W wieku prawie 21 lat mam nadzieję, że największe sukcesy jeszcze przede mną a dzięki temu, że dano mi szansę boksowania w Husarii mogłem spełnić kilka z swoich marzeń co nigdy nie przesłoniło mi prawdziwego celu wszystkich tych wyjazdów jakimi były walki. Nigdy nie traktowałem Husarii jako "darmowego biura podróży", na wszystkich treningach jak i walkach dawałem z siebie wszystko, o czym może zaświadczyć cały team szkoleniowy Raubo, Baraniecki, Koszewska, i zawsze starałem się dumnie reprezentować narodowe barwy. Niniejszym mam nadzieję, iż szefostwo i trenerzy Hussars nie mają do mnie żadnej urazy i że jeszcze będzie nam dane razem współpracować i podać sobie ręce na znak zgody jak dorośli mężczyźni – kończy obecnie najbardziej utytułowany ostrołęcki pięściarz.
Zamieszanie na pewno nie wpłynęło korzystnie zarówno na wizerunek naszego pięściarza, jak i na wynik meczu Polaków z Kazachstanem. Husaria przegrała 0:5 a zastępujący Pietruczuka Sylwester Kozłowski nie miał żadnych szans w starciu z Meirbolatem Toitovem. Mamy nadzieję, że w przyszłości da się uniknąć takich konfliktów – dla dobra samych zawodników, ale i całego polskiego boksu.