Sprawa gróźb kierowanych m.in. wobec prezesa Narwi Ostrołęka wkroczyła w kolejną fazę. Ustalono podejrzanego i przedstawiono mu zarzuty. Robert P. nie przyznaje się do winy.
O tym, że prezes klubu Narew Ostrołęka mógł paść ofiarą gróźb, pisaliśmy już w naszym serwisie. Jak wskazywaliśmy, może być to element brudnej gry przed wyborami w Mazowieckim Związku Piłki Nożnej. Prezes Narwi Bartosz Siurnicki mówił nam, że do restauracji jego i jego wspólnika przyszedł mężczyzna z "wiadomością":
Mojemu wspólnikowi kazał przekazać wiadomość dla mnie, co w mojej ocenie stanowiło groźby karalne, więc złożyłem stosowne zawiadomienie na komisariacie, dołączając nagrania. Groźby w mojej ocenie były realne i dotyczyły nie tylko mnie ale również mojej rodziny, w tym dzieci. Warunkiem odstąpienia miałby być telefon z przeprosinami i nie wtrącanie się w kandydaturę jednego z kandydatów na prezesa MZPN.
Do jednej z ostrołęckich restauracji przychodzi mężczyzna i mówi, że chce zostawić wiadomość dla prezesa klubu Narew Ostrołęka. Wygląda na to, że doskonale orientuje się, czyj to lokal i kto w nim…
Prezes ostrołęckiego klubu zgłosił sprawę na policję i zapadły już pierwsze decyzje w tym dochodzeniu. Pokrzywdzonych jest dwóch, a podejrzany usłyszał zarzuty.
Jak poinformowała nas prokurator Elżbieta Edyta Łukasiewicz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Ostrołęce, "Prokuratura Rejonowa w Ostrołęce nadzoruje dochodzenie w sprawie kierowania 4 marca 2025 roku w Ostrołęce groźby bezprawnej wobec Bartosza S. w celu zmuszenia go do określonego działania oraz kierowania gróźb karalnych wobec Bartłomieja Z., tj. o czyn z art. 191 §1 k.k. i art. 190 §1 k.k. w zw. z art. 11 §2 k.k".
W toku postępowania wykonano czynności zmierzającego do ustalenia sprawcy przestępstwa, w tym zabezpieczono monitoring i nagrania audio, zażądano od operatorów telefonii komórkowych danych telekomunikacyjnych, wydano postanowienia o żądaniu wydania rzeczy – przeszukaniu.
W oparciu o zgromadzony materiał dowodowy zarzuty z artykułów 191 §1 (Zmuszanie do określonego zachowania) i 190 §1 (Groźba karalna) Kodeksu Karnego usłyszał Robert P. Mężczyzna nie przyznał się do zarzucanych mu czynów. Za przestępstwa, za które postawiono zarzuty w tej sprawie, grozi kara do 3 lat pozbawienia wolności.
- Trwają dalsze czynności w sprawie. W toku dochodzenia prowadzone są wszystkie niezbędne czynności pozwalające na ustalenie przebiegu zdarzenia i ustalenie stanu faktycznego - wskazuje prokuratura.
Skontaktowaliśmy się z obrońcą Roberta P. Adwokat Przemysław Kowalski wskazuje jednoznacznie: - Mój mocodawca absolutnie nie przyznaje się do tego czynu.
Komentarze
siurek
Ogórek
Oj
Kukurydziane problemy
Brak możliwości komentowania artykułu po trzech dniach od daty publikacji.