Siatkarze Energi Omis Ostrołęka przegrali trzy spotkania fazy play-out z KPS Kęty i tym samym po sześciu latach gry na zapleczu Plus Ligi poczuli gorycz spadku. Zarząd klubu nie podsumował jeszcze ostatecznie tego sezonu - pojawiły się już jednak pierwsze spostrzeżenia, dotyczące rywalizacji z Kętami.
W trzech meczach z KPS Kęty ostrołęczanie ugrali tylko jednego seta. Z pewnością nie był to wynik, który zadowoliłby kibiców, trenerów, zarząd, a przede wszystkim samych zawodników. Prezes klubu Stanisław Nowaczyk również nie jest usatysfakcjonowany 13. miejscem na koniec sezonu.
- Nie jesteśmy zadowoleni, bo chcieliśmy lepiej. Zawodnicy trenowali dobrze, nie obijali się. Fizycznie byliśmy przygotowani, zawiodła nas mentalność, nasi siatkarze w trakcie sezonu w meczach ze Spałą czy Szczecinem pokazywali świetną grę, a w meczach o utrzymanie byli poddenerwowani - stwierdza.
Siatkarze Energi Omis Ostrołęka po rundzie zasadniczej mieli nakreślony plan przygotowań, który w całości zrealizowali. Całkiem korzystnie wypadły trzy sparingi - mecze z SKS Hajnówka i Ślepskiem Suwałki były przegrane (2:3 i 1:3), lecz w ostatnim test-meczu pojawiła się świeżość w grze i biało-czerwoni wygrali na wyjeździe z KPS Siedlce. Czego zabrakło więc w meczach o utrzymanie?
- Rywalizacja w play-out z KPS Kęty pokazała, że brakowało doświadczenia w naszej drużynie. Przed meczami z KPS zawodnicy ciężko pracowali nad formą. Zagraliśmy sparing z Siedlcami i wygraliśmy go 3:1, więc ta dyspozycja była coraz wyższa. Już w Kętach prowadziliśmy kilkoma punktami, a w końcówce rywale zdobywali punkty seriami po naszych błędach. To był właśnie ten nasz brak doświadczenia - mówi prezes Nowaczyk.
Trzeba również przyznać, że Enerdze Omis w rywalizacji o utrzymanie trafił się wyjątkowo nieobliczalny rywal. Kęczanie jako jedni z nielicznych potrafili w rundzie zasadniczej ograć finalistę ligi GKS Katowice, pokonali również będących bardzo blisko finału siatkarzy SMS Spała. Dobrą dyspozycją zaskoczyli również w najważniejszych meczach sezonu.
- Kęty wyjątkowo dobrze zagrały ten play-out, także pod względem taktycznym. Bardzo dobrze spisał się rozgrywający zespołu z Kęt, pokazał on, że naprawdę potrafi grać w siatkówkę. Nasi zawodnicy byli zbyt mocno zdeterminowani, a przez to spięci i zapominali o taktyce. Mieliśmy nie grać przez strefę, w której w bloku jest ich atakujący Kluth, a często to właśnie tam posyłane były piłki - przyznaje szef ostrołęckiego klubu.
Zarząd i zawodnicy zasiądą wkrótce do podsumowania obecnego sezonu. Wtedy też zapadną decyzje co do przyszłości drużyny. Okazuje się bowiem, że przegrany play-out nie musi wcale oznaczać degradacji do II ligi. Jak rysuje się najbliższa przyszłość Energi Omis Ostrołęka? Więcej już wkrótce w naszym serwisie sportowym.